Z Iwonicza-Zdroju ruszamy w stronę Lubatowej. Beata z Wackiem idą wcześniej, my się jeszcze zbieramy. Przed nami do ominięcia jedna mała górka i jesteśmy w Lubatowej. Tam robimy zakupy i ruszamy dalej. Zostawiamy towarzyszy, którzy jedzą jeszcze śniadanie. Umawiamy się w nowej wsi nad strumieniem. Szlak znów w mało widoczny sposób skręca zaraz przed szkołą w prawo. Wchodzimy na Cergowa(nic ciekawego) na zejściu uważajcie na szlak. My przez przypadek zeszliśmy na żółty, potem szliśmy z GPS’ em przez las. Coś strasznego, nogi pocięte i ciężko było się przebijać przez choinki. Kiedy wyszliśmy już teoretycznie na szlak, nigdy bym nie pomyślała, że tędy mógłby biec jakikolwiek szlak a już na pewno nie główny. Jedna malutka ścieżka w trawie, wśród drzew, której w ogóle nie było widać i nie chcieliśmy wierzyć GPS’ owi, ze już jesteśmy z powrotem na szlaku. Schodzimy do Nowej Wsi, gdzie nad rzeka spotykamy naszą parkę, która wyszła 40 min po nas a byli już tutaj dosyć długo :D Mała kąpiel i ruszamy do pustelni św. Jana z Dukli. Tam jemy obiad. Idziemy dalej w upale do Chyrowej. Po drodze, kiedy zaczęły się domy, Mati poszedł do gospodarza po świeże, jeszcze ciepłe jajka an a śniadanie. Koło 17 zatrzymaliśmy się na chwile w Chyrowej na piwo i pierogi pod wyciągiem(polecam bardzo dobre) Kiedy zaczynamy się zbierać na niebie robią się czarne chmury. Zanosi się na niezła burzę. Idziemy szybko i szukamy polany by się rozbić. Zaraz pod szczytem jest trochę płaskiego miejsca. Dziś śpimy na dziko.
|
Widok na Dukle |
|
Obiad przy pustelni Św. Jana z Dukli |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz