Dziś znów pobudka o 5 ale wyjść ze strychu udało się nam
dopiero przed 6. Na śniadanko makaron z sosem napoli (coś strasznego, smakuje, wygląda
i pachnie okropnie). Po drodze w Ustrzykach wchodzimy do sklepu, robimy zapasy
i ruszamy na szklak. Podejście na Połonine Caryńską dosyć ciężkie. Zrobione są
tam schodki i poręcz po których nie idzie się zbyt wygodnie. Przy wyjściu z
lasu spotykamy Jacka, który też podjął się ruszenia na szlak. Idzie samotnie
więc wyszło na to, że dalej idziemy w trójkę. Połoniny są naprawdę piękne i
malownicze. Schodzimy do Brzegów Górnych, robimy mała przerwę i idziemy na
Połoninę Wetlińską. Podejście tam jest okropnie ciężkie jeszcze na dodatek w
przerwie w lesie w 35 stopniowym upale, bez wiatru. Na połoninie jest
schronisko PTTK bez wody oraz prądu. Herbata kosztuje 6 zł a wychodek za
schroniskiem strasznie śmierdzi. Potem już cały czas z górki. Zejście do
Smereka długie ale całkiem łagodne. Zatrzymujemy sie na chwile przy strumieniu
i moczymy nóżki, czekamy na Jacka który został gdzieś w tyle. Ruszamy dalej i
nie zdążyliśmy wejść jeszcze do miasta a za drzewami widzimy duże pole i
campery. Schodzimy zapytać sie czy możemy rozbić namiot. Jacek poszedł do
sklepu po kiełbaskę i chleb. Właściciele pozwolili nam zrobić ognisko. Jeszcze
przed zachodem poszłam wykąpać się w strumieniu (brrr) i rozbiliśmy namiot.
Jacek zostawił swój w autobusie i spał pod pałatką przeciwdeszczowa rozbitą na
naszych kijach. Musiało mu być strasznie
zimno :D
Podejście na Połoninę Wetlińską |
schronisko PTTK Chatka Puchatka |
Droga ze źródła niedaleko Chatki Puchatka |
Ognisko na koniec dnia i w tle pałatka pod którą spał Jacek |
Oj,było zimno :-)
OdpowiedzUsuń